poniedziałek, 14 września 2015

11. Cykl: Była sobie dziewczynka z pocztówkami. NIEMCY.

Z czym kojarzą nam się Niemcy...
Na pewno z porządkiem, ponieważ ordnung musi być. Ponadto z Oktoberfestem, Fraulein, murem berlińskim i brakiem poczucia humoru. Czy coś pominęłam? Mam nadzieję, że nie.
Ale! Postcrossing z tym krajem jest niezwykle przyjemny. Pocztówki przychodzą tam szybko, niektóre nawet na drugi dzień, a Niemcy mają z reguły syndrom kaca moralnego byłego faszysty, mam namyśli taki stan, w którym dzięki kartce próbują się nam Polakom przypodobać. Np. pisząc o ich ulubionych polskich kiełbasach daniach, albo o swoich koneksjach. Okej, może w tym przypadku to tylko moje zbyt rozbuchane wymysły.
Pocztówek mam jedenaście, z których wynika, że w niemieckich szkołach nie dbają zbyt o naukę kaligrafii. Ale za to każda z nich przekazuje bardzo pozytywną treść.
- Z górami jest oryginalną kartką z 1964 roku i jest bardziej jak fotografia na bardzo grubym papierze; przedstawione są na niej góry, które znajdują się w Szwajcarii.
- Typu multiview pochodzi z lat 70-tych i zachwala kurort spa, którego widoczki możecie podziwiać tutaj. Zakopane było budowane na podstawie tej miejscowości.
- Z Romy Schneider, która jest jedną z moich najukochańszych kartek. Bo Romy, bo Schneider, bo czarno-biała, itd. Długo, by opowiadać. Dostałam ją od Joachima z Berlina, który uwaga ma prawie dziewięćdziesiąt lat.
- Z napisem Berlin - chyba nie trzeba tłumaczyć skąd do mnie przyszła. He he. Taki ze mnie żartowniś. Dostałam ją od Any, która mieszka tam od urodzenia, jest fotografem i dzieli mieszkanie z trzema kotami rasy perskiej.
- Z zebrą i sawanną - prosto z berlińskiego zoo. Od dziewczyny, która także zajmuje się fotografią.
- Ze słoniem - kobieta zrelacjonowała krótko wszystkie swoje polskie koniugacje rodzinne, a następnie stwierdziła, że nasza kuchnia jest najlepsza na świecie.
- Z The Monkees, czyli z zespołem, który każdy zna jeżeli choć raz oglądał Shreka. Utwór do przesłuchania tutaj. Pocztówka humorystyczna, bo członkowie zespołu przedstawieni zostali jako sowy, ponadto na odwrocie jest kilka nalepek właśnie z tymi zwierzątkami.
- Z The Beatles, bo kto by nie chciał takiej pocztówki. Przynajmniej dla mnie jest ona idealna. Z wiadomych powodów. Kartka przedstawia fotos promujący płytę Sgt Pepper's Lonely Hearts Club Band, czyli wg magazynu The Rolling Stones "najlepszej płyty konceptualnej na świecie.
- Z miasta Schwerin, które było kiedyś stolicą Niemiec. Była to pierwsza, bądź druga pocztówka jaką dostałam na postcrossingu. Jeżeli kiedykolwiek będziecie chcieli zobaczyć typowe, germańskie miasteczko to zapraszam właśnie tam.
- Z kobietą-elfem. Pocztówkę dostałam od sześćdziesięcioletniej kobiety, która uwielbia cosplay. I konwenty. A na zdjęciu jest ona sama.
- Z żółwiem i truskawką przyszła z Bawarii.

Znaczków tym razem nie wklejam, bo mają tak słabą jakość, że byłoby to bezcelowe. A następną dziewczynę z pocztówkami zapowiadam na wujwiekiedy, ale za to będzie o U.S.A. Oczywiście jeżeli ktoś będzie chciał je zobaczyć.

piątek, 11 września 2015

10. CYKL MATURALNY - słowem wstępu.

Nadszedł nowy rok szkolny, a z nim wyrasta kolejne pokolenie maturzystów. Jakie było moje zdziwienie, kiedy na swojej poczcie znalazłam wiadomość, a raczej prośbę, by na hipsterze pojawił się nowy cykl i to nie byle jaki, bo maturalny. Dlatego też, na miarę swych możliwości, zachęcona słowami anonimowej Jess1997, zapowiadam wszem i wobec, że taki cykl będzie się pojawiał raz, może dwa razy w miesiącu. Domyślam się, że będzie to czwartek lub piątek. 
Co w nim będzie?
Ano lektury obowiązkowe, to oczywista. Ale również znajdą się i te nadobowiązkowe, by jakoś zabłysnąć dla egzaminatora i na maturze ustnej. Zastanawiam się również, czy nie przeredagować poprzednich wpisów, by one też posiadały w sobie przydatne wskazówki. Myślę, że to nie jest aż tak głupi pomysł. 

Najbliższy post planuję jeszcze do końca września, by wystartować przed studiami. 
Co pozostaje więcej do powiedzenia?
Chyba tylko: Indżojcie! Hipsterska Nadwrażliwa przybywa na ratunek!

wtorek, 1 września 2015

9. Roszpunko, zetnij swe włosy.

Nietzsche w założeniach swojej filozofii wysnuł pewną tezę, która zakładała, że każdy człowiek przeżywa swe życie raz za razem. Odgrywa rolę w kiepskim teatrze, w którym aktorom nie pozwala się zmieniać swoich kwestii. I choć nie do mnie należy kwestia polemizowania, gdyż o wiele lepiej zrobił to Kundera w "Nieznośnej lekkości bytu" oraz Woody Allen w "Hannah i jej siostry", to muszę stwierdzić, że egzystencja Maryśki z Postrzyżyn jest tak kusząca, że chciałabym przeżywać ją w koło macieju.
Jako, że sprytna ze mnie bestyja, to zrecenzuję dziś dla Was równocześnie i film i książkę.

Wyobraźcie sobie krótką książkę. A teraz skróćcie ją jeszcze o połowę i dodajcie tak z dziesięć stron. Takiej mniej więcej grubości są "Postrzyżyny", o których to będę dzisiaj tutaj pisać. Nie są najdłuższe, ale opowieść naładowana jest tyloma motywami, aluzjami literackimi, że przeczytanie jej zajmuje dużo ogrom czasu. Dla mnie były to trzy miesiące, nie żartuję. Trzy pełne miesiące na małą książeczkę. Choć moim zdaniem do trudności powinno się dodać samą główną bohaterkę.
Ale zacznę od początku.
Akcja książki i filmu dzieje się w sennym miasteczku, gdzieś na terenie obecnych Czech (Morawy). Czyli sceneria bardziej niż bardzo sielankowa. Głównymi bohaterami są tutaj następująco:
Francin - przykładny mąż, zakochany po uszy w swej żonie, jest także zarządcą browaru,
Maryśka - żona Francina, kobieta zupełnie inna i nieobliczalna,
Pepin - brat Francina, marzyciel i gaduła.
Wszystkie zdarzenia kręcą się wokół Marysieńki, która złą kobietą była nie jest typową żoną lat
międzywojennych. Pije piwo jak rasowy mężczyzna - czasem nawet jednym haustem cały kufel, uwielbia mięso, które zjada w formie śniadania, obiadu, podwieczorku i kolacji, wspina się na kominy, bawi się w wojsko i obcina psu ogon. Myślę, że nawet dzisiaj wzbudzała by pewne kontrowersje. Ponadto jest największą ozdobą miasteczka, a to głównie przez jej długie, złote włosy. 
Jak sam tytuł wskazuje, to właśnie wokół nich będzie zarysowana akcja, aż do jednej z ostatnich scen, w której kobieta je ścina i staje się kobietą nowoczesną, modną i przykładną. 
Książka stała się klasykiem literatury czeskiej. A raczej, literatura czeska nie istnieje bez tego tworu Bohumiła Hrabala. Jest tam sielanka, liczne, wspomniane już wyżej, aluzje, symbole i motywy, oraz odpowiedź na pytanie "co to znaczy być szczęśliwym?". 
Film oferuje jeszcze więcej. W tym cudownie skonstruowany scenariusz, który został napisany przez Jiri Menzela (gra też Francicna i jest reżyserem, człowiek orkiestra), świetnie dobraną obsadę aktorską, gdzie największe brawa powinna dostać Magda Vasaryova, czyli Maryśka, oraz samo miasteczko i browar, w którym dzieje się akcja. Więc jeżeli macie dwie godziny wolnego i chcecie je spożytkować w jakiś lepszy sposób niż oglądanie Polsatu, a ponadto lubicie wyszukiwać tak zwane smaczki, to zapraszam. Nie powinniście być zawiedzeni. 
Och, i właśnie mi się wspomniało. Czy wspomniałam już wcześniej, że cały film jest pełen napięcia seksualnego? Wychodzi ono jednak zupełnie naturalnie, bez nachalności i dodaje adaptacji tego, co najlepsze z książki. 



Ocena książki: 8,5/10

Ocena filmu: 9/10
Muzyka: mocne 8



Najlepsza rola damska: Magda Vasaryova. Ideał. 
Najlepsza rola męska: Pepin, czyli Jaromir Hanzlik
Najgorsza rola: brak.