Na fali podobno znajduje się teraz trzeci sezon Hannibala. Cóż. Nie oglądałam - to nie wiem. Za to jestem pewna, że Gillian Anderson jest cudowna, jak zwykle. Choć na mój osąd może wpływać fakt mojej słabości do Archiwum X i agentki Scully.
Ale zupełnie nie o tym chciałam tutaj pisać. Mój błąd. Już go naprawiam.
Będąc w maju w Warszawie, jak zwykle zajrzałam do ZACHĘTY - najcudowniejszej galerii w całej stolicy, naprawdę... jak Boru kocham.
I choć zobaczyłam dwie cudowne wystawy, to dziś opiszę tylko jedną z nich. Pewnie druga też ujrzy światło dzienne, aczkolwiek nie jestem pewna kiedy. Wystawę tę nazwano Kanibalizm? O zawłaszczeniach w sztuce, a na plakacie promującym znajdowała się wybitna wręcz fotografia Johna Malkovicha autorstwa Sandro Millera. Okey, pewnie zastanawiacie się pewnie, co jest w niej takiego wybitnego... ale o tym opowiem za chwilę.
Wystawa w prosty i bardzo atrakcyjny sposób próbowała odpowiedź na kilka pytań. Oto kilka z nich.
Czy artysta w dzisiejszych czasach potrafi być oryginalny?
Gdzie leży granica pomiędzy prawdziwą sztuką, a wtórnym powielaniem schematów?
Czy Rafael, Michał Anioł, czy Donatello byli prawdziwymi artystami, skoro też wzorowali się na poprzednikach?
Czy artysta wykorzystujący pracę swoich przyjaciół po fachu, zasługuje nadal na ten tytuł?
Gdzie leży granica pomiędzy sztuką wyższą, a pop-kulturą?
Przedstawione przeze mnie pytania są trudne i jest wielce prawdopodobne, że nie ma na nie jednej poprawnej odpowiedzi. Ale są za to przykłady dzieł sztuki, które choć powielają tematy, mają swe korzenie w pop-kulturze, a ich twórcy polemizują ze słowem artysta, to nie są w żaden sposób wtórne.
I w tym momencie wracamy do Malkovicha.
Sandro wpadł kiedyś na genialny w swej prostocie pomysł. Zapragnął podziękować wszystkim fotografom z drugiej połowy XX wieku, którzy go ukształtowali i zainspirowali poprzez serię odtworzonych fotografii. Wśród wybrańców znaleźli się: Helmut Newton (w tym momencie każda z pań powinna mu podziękować za wypromowanie kobiety wyzwolonej i pewnej siebie w magazynach mody), Annie Leibovitz, Arthur Sasse, czy Victor Skrebneski. Wybrał fotografie, które stały się swego rodzaju wzorem, ikoną, a następnie wszystko niezwykle skrzętnie odwzorował. Za wyjątkiem głównej postaci - ta rola przypadła Malkovichowi.
Innym przykładem artystycznej odpowiedzi, było pomieszczenie o nazwie Lustrzane odbicie. W środku, na przeciwległych ścianach emitowano kultową scenę z Taxi Driver, w której to Robert De Niro wypowiada kwestię: "Are you talkin' to me?". Z tym, że na jednej ze ścian sekwencję puszczono o kilka sekund wcześniej. W innym pomieszczeniu, wyświetlono dwudziestoczterogodzinną wersję Psychozy Alfreda Hitchcocka, tym samym spowalniając klatki. Film stał się jeszcze straszniejszy.
Godne polecenia jest także video grupy Hold Your Horses. Jest to najpiękniejszy przegląd malarstwa, jaki widziałam w życiu. Okraszony dobrą muzyką. Znajdziesz to TUTAJ.
I tak na koniec... co powiecie, by z pomnika III Międzynarodówki zrobić jedyny w swoim rodzaju żyrandol?
Więcej zdjęć Sandro Millera dostępnych TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ TUTAJ
Wujek google też ma ładną galerię zdjęć z wystawy - TUTAJ.
Ojej, wróciłaś w internety! ♥♥
OdpowiedzUsuń(Przepraszam, mój konstruktywny komentarz jak zwykle diabli wzięli.)
Internety przyciągają jak czarna dziura. I w internetach też nie istnieje czas. Ot co!
UsuńJak mi miło! <3
Jak Ci matura poszła, kochana? Dostałaś się na wymarzone studia? I jak tam najdłuższe wakacje Ci lecą? :D
UsuńMatura poszła mi zadziwiająco dobrze. Aż sama byłam w szoku. Serio. Patrząc na to ile czasu jej poświęciłam...
UsuńI choć musiałam zrezygnować z studiów, które sobie bardziej wymarzyłam, to i tak idę na prawo, so :D
Bardzo dobrze. Nawet nie wiesz, jaki komfort psychiczny czuję z tym, że mam jeszcze cały wrzesień wolny ;)
A jak Tb poszły próbne matury, wakacje zleciały?