Wiem, wiem... tytuł wybrałam straszny, ale jakże on trafnie przedstawia to, co dzieje się w moim życiu blogspotowym, życiu normalnym i życiu wymyślonym tylko w mojej główce amebie.
Wyjaśnienie pierwsze (w kwestii tytułu): tak, zaczęłam szumnie, nie wywiązałam się - przepraszam. Życie realne okazało się niezwykle absorbujące. Nie pytajcie mnie jak to się stało, bo sama nie mam pojęcia.
Wyjaśnienie drugie: byłam w Pradze i przywiozłam ze sobą syndrom początkującego podróżnika, a mianowicie: "OMG, ja tak bardzo chcę tam mieszkać! Mogę nawet na bruku, ale mieszkać! Studiować! Ahoj Praha!" - to taki skrót, tego jak zachowywałam się podczas wycieczki oraz jakiś tydzień po niej. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo zmusiło mnie to do nauki języka czeskiego i poważnego zastanowienia się nad poziomem swojego angielskiego i możliwością studiowania w tym cudownym mieście. Tak, jak mi się poszczęści zostanę Prażanką. Nie mylić z Prażynką.
Ale, ale! Zagalopowałam się za daleko.
Ale, ale! Zagalopowałam się za daleko.
Będąc w stolicy Czech zapragnęłam trochę się pohipsterzyć, zrobić z siebie burżuja i zamiast pójść jak reszta wycieczki na obiad, postanowiłam wraz z przyjaciółką wybrać się do Muzeum Muchy. Już wcześniej bardzo go lubiłam, a jak już pewnie wspominałam (bądź nie, hmmm...), jednym z moich ulubionych stylów w sztuce jest secesja.
Obcowanie z jednymi ze swoich ulubionych obrazów jest naprawdę ekscytujące, wbrew pozorom. Zwłaszcza kiedy widzi się pociągnięcia pędzlem, biurko przy którym pracowało wasze artystyczne guru... cudownie jest zobaczyć, że Alfons Mucha, gdy kolorował swoje szkice, to używał do tego tych samych, najtańszych kredek, których ty używałaś/eś w wieku pacholęcym.
Miło zapamiętałam także pewnego pająka, skrzętnie schowanego we wnęce między kolejnymi obrazami. Jedyne, co mnie zasmuciło to to, że posiadał kilka much w swej sieci. Ironia losu.
Praga jest jednym z najpiękniejszych miast jakie widziałam, rozumiem też, dlaczego Czesi są tak bardzo dumni ze swojego kraju i dlaczego posiadają jedną z najlepszych literatur na świecie.
.
.
Salutem Plurimam Dicit.
.